Używka, która na początku wydaje się być miła i przyjemna, potem podstepnie, ale stanowczo nie pozwala żyć. Zaczyna się często niewinnie. Wakacje, spotykania z przyjaciółmi. W tych przyjemnych chwilach niestety często towarzyszy (nieodłączny w naszej kulturze) alkohol. Jest on spożywany zależnie od gustu w różnej postaci – piwo, drinki, wódka, likiery, wina, szampany etc. Wiekszość ludzi twierdzi, że piwo to nie alkohol a bardzo drogi alkohol nie może być uzależniający. Nic bardziej mylnego. Zapomina się o tym, że 1 piwo jest równoważnikiem około 75 ml wódki a zgodnie ze zwyczajem nie można zakończyć na jednym piwie – większość biesiadujących wypija 5-6 i więcej. I tak to się zaczyna. Jednego dnia kika piw, kolejnego dnia, i już pomału wpadamy w szpony nałogu, co gorsze choroby, do której ani my, ani nasi bliscy przez długie lata nie przyznają się. Wypijanie codzinnie jednego drinka, bez którego potem nie można się obejść, jest już uzależnieniem. Życie, często kariera uciekają, dzieci, rodzina idą na bok – centralny punkt życia zaczyna zajmować alkohol. Konieczne jest wówczas zdanie sobie sprawy z choroby i szukanie pomocy u specjalistów. Rodzina powinna taką osobę skłonić do leczenia, wspierać i pomagać w wyjściu z tego niszczącego nałogu.
RS