Utarła się opinia, że antyrefleks w okularach potrzebny jest tylko do pracy przy komputerze. Skąd takie stwierdzenie? Prawdopodobnie z wiary, że powłoka ta miała chronić oczy przed promieniowaniem elektromagnetycznym monitorów. Tylko, że to było dawno i nieprawda 😉
Więc o co w tym chodzi? Zacznijmy od początku. Będzie trochę fizyki, ale naprawdę prostej, zrozumiałej i przydatnej na co dzień.
Wszystko co widzimy to światło. Wszystkie obrazy które widzimy to światło, które dociera do oczu. Po założeniu okularów, światło to zanim dotrze do oka, przechodzi przez szkła. Szkło ma za zadanie zmienić kąt pod jaki promienie światła dotrą do oka i w ten sposób poprawić widzenie. Rozwiązanie to ma tylko jeden feler: część światła odbija się od powierzchni szkieł. Dlatego w okularach widać wyraźniej (bo skorygowana została wada wzroku), ale mniej (bo nie wszystko co powinno dociera do oka). Ponieważ założenie jest takie, że w okularach ma być widać lepiej niż bez nich, musiano wymyślić coś co spowoduje, że do oka będzie docierać tyle samo światła, jak gdyby okularów nie było. Rozwiązaniem problemu jest właśnie antyrefleks.
Jeśli komuś wydaje się to, że to nowinka i zbytek to niech wie, że antyrefleks został wynaleziony już w 1935 r. przez firmę ZEISS. Tyle tylko, że przez ostatnie kilkadziesiąt lat skazani byliśmy, jak w wielu innych dziedzinach, na nieco przestarzałą technologię. Obecnie każdy może i powinien w swoich okularach mieć antyrefleks. Należy tylko pamiętać, że antyrefleks antyrefleksowi nie równy i od 1935 roku wiele się w tej materii zmieniło. Ale o tym może następnym razem.
Tomasz Socha
SOCHA OPTICS